#TAJEMNICA
Radosna, światła, bolesna, chwalebna…? Która?
Ja chcę dzisiaj o tajemnicy miłosnej. O tej, która z rodów, pokoleniami przechodzi z matek na córki, z ojców na synów. Lojalna, wierna, niedostępna. Skrywa się po salonach, kuchniach, ogrodach, pustyniach, klasztorach, burdelach, piwnicach, winnicach, spiżarniach, szopach ze świeżo skoszoną trawą, pod przykrywką nocy, by nad ranem udawać, że jej nie ma.O tej tajemnicy miłości, która serce rozrywa, dech zapiera, wyć każe do księżyca, włosy z głowy rwie, do szaleństwa z niemocy doprowadza. O tej tajemnicy miłości, za którą tęskno, nie wolno, nie wypada, za późno, zbyt wcześnie, nie przystoi, nigdy się zdarzyć nie powinna. Bo niepoprawna, niestandardowa, niekulturalna, źle religijna, zbyt daleko, zbyt blisko, nie ta kasta, nie to siedlisko, zły kolor, zły zapach, spojrzenie nie w tym odcieniu, bo przeszkadza, uwiera, drażni, tych co nie mogli też (a chcieli), tych co nie chcieli, bo się bali, tych, co swoją miłość zwyczajnie sprzedali.Dziś o tajemnicy miłości do drugiego człowieka, który gdzieś jest, był, który nadal czeka. Coś ich rozłączyło, mur powstał, granice, śmierć, wymagający rodzice, pochodzenie, pokolenie, wiekowe różnice, statusy, wykształcenie.
O miłości, która istnieje prawdziwa, ukryta głęboko, w purpurowej osłonie naszej SŁODKIEJ tajemnicy. I wyrywa się dziś do słońca, zmęczona skrywaniem się i tak bardzo chce już być ODTAJEMNICZONA