Gdy pozornie nic się nie wylewa na zewnątrz…zawsze dzieje się coś w środku.
Czekając na wiosnę…
Wczorajszej nocy dopadł mnie smutek. Taki, co łzami rzewnymi się skończył, chlipaniem w poduszkę i lekkim bólem głowy. I nie tylko o warunki atmosferyczne i układy planetarne tu chodziło. Znajoma psycholożka powiedziała, że to normalny stan rzeczy w moim stanie. Więc nie żałowałam sobie łez tych wcale. I dobrze. Oczyściło się znowu serce, pole się nawodniło. Można siać.
A ranek słońcem przywitał mnie pięknym. I jak się okazało nie tylko mnie. I taka myśl przyszła, spontanicznie wpadła na chwilę, by się podzielić poranną Radością ze światem. Jako osoba uzależniona od pewnego portalu społecznościowego, ściemniać nie będę, zaraz po tzw. „ first things first” wróciłam pod ciepłą kołdrę i wcisnęłam w telefonie ikonkę „F”, by Radością swą z widoku słońca i dobrego samopoczucia, wpis zamieścić na „ ścianie”… A tu nagle, niespodzianie, coś z tyłu głowy zapytało mnie wprost: ” Ze światem chcesz radością się dzielić? Ze światem, czyli z KIM, kochanie?”
Cisza…..
I jak lawą wulkaniczną, ciepłem powiało z okolicy klatki piersiowej… przeniosło się na kciuk i klikać zaczęłam jak szalona, do różnych Osób z listy… Nie powiem, zeszło się w czasie, dłużej nieco niż „zwykły wpis na ścianie”. Ale… radość narastała, była ekscytująca podczas wybierania, pisania i wysyłania. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że aż tylu mam znajomych. I zobaczyłam, jak różni jesteśmy wszyscy i jak podobni. Jak różnie reagujemy na te same słowa. Jak bywamy zaskoczeni lub czego potrzebujemy, by się tylko uśmiechnąć. Zaskoczyło mnie kilka pytań, zadziwiło kilka stwierdzeń, uradowały mnie moje własne odczucia. Cała zabawa zaczęła się wtedy, gdy spływały na skrzynkę odpowiedzi. I teraz już wiem, że o żadnym zaćmieniu słońca nie mogło dziś być mowy. Dostałam tyle energii, tyle słońca, że starczy na wszystkie bezsłoneczne dni marcowe i kwietniowe razem. Dajesz – dostajesz. Akcja – reakcja. Uśmiech za uśmiech.
„Żądasz czystości – zachowaj ją sam”. Ileż razy dziwiła mnie kartka tej treści przyczepiona w kuchni biurowej lub w publicznej toalecie. Przecież to takie oczywiste (?), że się po sobie sprząta, zmywa, wodę spuszcza. Że się zostawia miejsce, jakim się zastało ( byle nie w gorszym stanie;-)). Słyszałam też reakcje innych ludzi, że „przecież im za to płacą, inni są od tego by po mnie sprzątać”… Miło jest, gdy wchodzisz, a tam błysk, pachnie, świeci …wtedy się uśmiechasz, nie ma na co ponarzekać, pomarudzić nie ma na co. Czy wtedy dostrzegasz to piękno? Zastanawiasz się , kto to zrobił, kto tu był przed Tobą? Czy też chcesz po sobie zostawić miłe wspomnienie?
A jakie?
Ale do brzegu…
Było mi wczorajszej nocy po prostu smutno. Pozwoliłam, by smutek pobył ze mną. Oswoiłam go, zaprosiłam więcej i więcej. I wtedy ten skubany (Smutek) przebił wodny pęcherz, który gdzieś uciskał radość i woda kanałami popłynęła, oczami się wylała.
Dzisiaj pozwoliłam sobie by odrodzona, uwolniona Radość zawitała znów. Dałam jej sobie więcej i więcej. Zadbałam. Stworzyłam sobie warunki na udany, radosny dzień.
Żądasz czystości- zachowaj ją sam.
Chcesz, by ludzie się do Ciebie uśmiechali, byli życzliwi, pozytywnie nastawieni?