Czasem ciało mówi: STOP, wtedy dusza w końcu zaczyna mówić głośniej…

12.06.2025 mija 20 lat mojej podróży z Lomi Lomi nui i narodzin Kanaloa®

W 2006 roku leżałam z unieruchomioną nogą, a wokół mnie rozsypał się dobrze poukładany, w miarę stabilny świat. Wypadek. Zerwane więzadła, zakrzepica, przymusowy przystanek. Wtedy jeszcze myślałam, że to pech. Że życie zatrzymało mnie „przez przypadek”.

Dziś, po 20 latach od zdobycia mojego pierwszego dyplomu z masażu Lomilomi nui, wiem, że to nie był przypadek – to było zaproszenie. Do głębokiej zmiany. Do siebie.

Zamieniłam korporacyjny mundurek na pareo. Formę i strukturę na wolność.

Jeszcze chwilę wcześniej byłam jedną z tych „niezastapionych” w firmie, która rosła w oczach rynku – i w tabelach Excela. Współtworzyłam ją przecież “od pieluch” przez 11 lat. Wydawało się, że mam wszystko pod kontrolą. 

Długie zwolnienie L4, rekonwalescencja, regeneracja i refleksja za refleksją. Co dobrego, w tym było, czego jeszcze nie wiedziałam? Dusiłam się na ołpenspejsie po powrocie, nie mogłam usiedzieć na miejscu.

Do dnia, w którym położyłam wypowiedzenie na biurku szefa. Był rok 2007. Numer 11 został odłączony od systemów. W tamtym momencie nie wiedziałam, czy ten pozornie stabilny świat się zawali… ale coś we mnie już czuło, że się właśnie otwiera.

Hawaje były nie tylko miejscem. Były lustrem duszy. Były domem dla niej.

Tam, gdzie Ocean kołysze i hula tańczy i śpiewa, a ciało wraca do rytmu natury, spotkałam zasady huny i doświadczyłam ich nie tylko na poziomie filozofii, ale w każdej komórce ciała. Najmocniej wybrzmiało:

KALA – Nie ma żadnych ograniczeń, poza tymi, które sami sobie tworzymy.

Od tej chwili postanowiłam: nie będę już żyć w ograniczeniach. Ani swoich. Ani cudzych.

Hawaje 2007 fot. Kanaloa

Burze? Były. Zwątpienia? Owszem. Ale też – cisza po nich. I głęboka prawda.

Nie powiem, że było łatwo. Wychodzenie z systemu, budowanie własnej praktyki, otwieranie się na zupełnie nowe sposoby pracy z ciałem i emocjami – to była droga przez oceaniczne sztormy. Ale każde słowo, każdy błysk w oczach klienta po masażu, każde „dziękuję, coś się we mnie zmieniło” – były dla mnie jak gwiazdy, które pozwalały utrzymać kierunek.

W 2018 – narodziła się KANOA®

…moja autorska metoda, która nie jest „technicznym masażem”, ale językiem komunikacji z ciałem i duszą. Połączeniem, fuzją wielu metod, tysięcy Osób na stole do masażu, na sesjach w czasem niewygodnym fotelu, milionów godzin nauki w pokorze i litrach wylanych łez. I wreszcie w odwadze.

To, co kiedyś było tylko moim marzeniem, dziś ma nazwę, znak ® i – co najważniejsze – działa. Urealnia to, co niewidzialne. Pomaga wracać do siebie tym, którzy się zgubili. Albo… zapomnieli, że mają ciało, które czuje.

Dziś świętuję 20 lat tej podróży. Ale to dopiero początek.

Zamiast jubileuszu w sali konferencyjnej – wybieram wdzięczność.

Za każde spotkanie. Za każdą parę rąk, które uczyły mnie dotyku.

Za każdą osobę, która przyszła, położyła się na stole i powiedziała „ufam”.

Za swoje łzy. Za przetrwane sztormy i burze. Kryzysy małe i duże.

 Za słowa, które słyszałam, gdy wątpiłam. Za wszystkie „nie wiem, jak to się stało, ale poczułam spokój, ulgę, siebie…

Zaproszenie

Jeśli czujesz, że stoisz na rozdrożu.

Jeśli Twoje ciało szepcze, a Ty nie masz czasu go słuchać.

Jeśli boisz się odłączyć od „systemu”, ale w środku coś mówi: „już czas” –

to zapraszam Cię.

Do spotkania. Do dotyku. Do sesji. Do powrotu do siebie.

Nie obiecuję, że będzie łatwo i szybko.

Ale obiecuję, że będzie prawdziwie. Z uważnością, akceptacją, w Twoim tempie.

Z miłością i wdzięcznością,

Kasia Kanoa

Przejdź do góry